2
Piotr rozpakował kwiaty. Wyglądały uroczo. Nalał wazon pełen wody, wsypał dodany proszek do roślin i wstawił dopiero co kupiony bukiet. Kwiaciarka zawsze przygotowywała go tak, aby on – zupełny laik w tych sprawach – nie musiał ich komponować. Potem siadał sobie wygodnie i poświęcał, nie mniej ni więcej, godzinę na – jak on to mówił – na kontemplację roślin. Przyglądał się wszystkiemu po trochu. Prostym, strzelistym łodygom. Lekkim i zwiewnym listkom. Wreszcie temu, co najbardziej cieszyło jego oko – delikatnym i miękkim płatkom.
- Jakie piękne są kwiaty – pomyślał teraz choć myśl ta towarzyszyła mu nader dosyć często.
- Jakie piękne są kwiaty – pomyślał teraz choć myśl ta towarzyszyła mu nader dosyć często.
Od pewnego czasu czuł się zakochany w kwiatach. One były zawsze spokojne. Zawsze obecne. Zawsze trwające. I …zawsze ginące. Na dłuższą metę nie pomagał nawet proszek od kwiaciarki i czysta, zmieniana codziennie woda. Cięte kwiaty, te które tak kochał, po pewnym czasie traciły swój naturalny, żywy blask. Więdły nieubłaganie w czasie. Tym, czym mógł się nacieszyć to, tą chwilą, w której były one w pełni rozkwitu i majestatyczności. Nie bez powodu wybierał właśnie ten rodzaj kwiatów. Siedział tak już od pół godziny wpatrzony w wazon pełen roślin. W takiej chwili czas się po prostu dla niego zatrzymywał. Zatrzymywał się i dla nich. Mogły w tej chwili ich adoracji trwać nieruchomo. Mogły tańczyć. Poruszać listkami. Kołysać się. Przede wszystkim cieszyć swojego adoratora. Wydaje się, że o ile mogły zrozumieć człowieka – jakiegokolwiek człowieka – to rozumiały właśnie jego. Przynajmniej on sam tak sądził. I był też święcie przekonany, że jedynym człowiekiem, który je potrafi zrozumieć jest nim właśnie on sam.
- …Nie jest to myśl egoistyczna. Kto lub co napełnia mój umysł tymi kwiatowymi metaforami? Do czego prowadzą mnie te milczące rozmowy z kwiatami? Do obłędu? Do szaleństwa? Do zakochania? – zaczął zastanawiać się mężczyzna.
Chwilę potem jego umysł wypełniła pustka. Trwało to aż do chwili…
- …Nie jest to myśl egoistyczna. Kto lub co napełnia mój umysł tymi kwiatowymi metaforami? Do czego prowadzą mnie te milczące rozmowy z kwiatami? Do obłędu? Do szaleństwa? Do zakochania? – zaczął zastanawiać się mężczyzna.
Chwilę potem jego umysł wypełniła pustka. Trwało to aż do chwili…
Ładnie napisane! Lubię krótkie formy! Osobiście też jestem zakochana w kwiatach :) Miło jest obserwować jak się zmieniają. Inne wiosną, latem... Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za przemiły wpis i Twoje kolejne odwiedziny... nie wiemy czy to będzie taka krótka forma :) czas pokaże. Tymczasem niespodziewanie choć zamierzenie :) pojawił się ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńrównie zakochani w kwiatach
pozdrawiamy MiP