piątek, 21 października 2011

III


Wsiadam. Dziś już po raz wtóry. Spóźnił się. Tramwaj rzecz jasna. Jak zwykle. Teraz pędzi jak szalony, tak, że nie zdążysz jeszcze postawić obu szkitek w pojeździe a on już zamyka pospiesznie drzwi. I rusza. Koniec tej dygresji: miałem napisać o pozycjach tramwajowych, wcale nie seksualnych aseksualnych postawach pasażerów. 

Klasyfikacja przedstawia się następująco: wyróżniamy; pozycję stojącą (spotykaną u przeszło 50% pasażerów), siedzącą (około 40 %) oraz leżącą, która dotyczy około 10 % jeżdżącej populacji ludziów. Ta ostatnia jest chyba najbardziej interesująca i od niej rozpocznijmy. Zaznaczmy, że w pozycji leżącej spotykamy pasażerów porannych i późnowieczornych składów tramwajowych. Przyczyny takowej formy podróżowania znajdują też swoje uzasadnienie praktyczne; w ten oto sposób jeździ lub/i wraca płci męskiej lud pracujący albo/i pijący obu płci. O ile ci pierwsi  znajdują w moich oczach usprawiedliwienie gdyż : albo ich poranne  podróże są substytutem jeszcze nie dospanej nocy lub też potwornego popracowniczego zmęczenia, o tyle polegiwanie w trybie alkoholowego upojenia czy takowego nadużycia - budzi słuszną odrazę. Tym bardziej, że ilość zajmowanych w tym przypadku miejsc przeznaczonych na leżankę nie ograniczają się do maksymalnie dwóch/osobę, ale wymagają dodatkowych dwóch miejsc z przodu i z tyłu, gdzie zazwyczaj niekt nie siada, nie chcąc tym samym przesiąknąć tym cudownym zapachem alkoholu innych mniej idących w parze zapaszków. Smrodków. W ostateczności też nikt nie chce wrócić do domu o chwiejnych nogach  -  z powodu panującego stężenia promili w powietrzu wokół drzemiących alkoholowych quasi-degustatorów win za pińć złotych.

Teraz szybko przesiadka. Tylko zielone, pasy chodnik i już. Wbijam się w rozwścieczony tłum kotłujący się przed drzwiami pojazdu. Wchodzę, a raczej wbijam się do autobusu. Kierowca zamyka drzwi. Rusza. Stoję tuż przy drzwiach, które i tak za moment się otworzą.

Natenczas będzie złośliwa dygresja numer dwa. Sytuacja tego wymaga. Patrząc na ludzi, uświadamiam sobie jedno z tych pytań klasy: to be or not be: które brzmi w tejże wersji: z jakich to niezwykłych pobudek ci wszyscy ludzie stoją przy samych drzwiach, podczas gdy wnętrze autobusu jest puste?

Tłoczą się jak sardynki, paprykarz w puszcze, gdy wewnątrz hula miło wiatr. Nie wszyscy przecież wysiadają na najbliższym przystanku, nie wszyscy wbiegli tutaj w locie, a tuż za nimi zamknęły się drzwi. Tym bardziej nerwowo przeciskam się tam, gdzie wolne miejsce, miażdżąc i łamiąc pewnie po drodze czubki damskich i męskich butów oraz boleśnie nagniatając palce. Innej możliwości nie ma. Masakra. W dodatki ani drgnie – wszyscy znieruchomieli w muzealnych pozach trzymając się poręczy i pilnując własnego autobusowego 0,99 metrów kwadratowych autobusowej podłogi wykupionej za cenę biletu lub najmu migawki. Niestety musze być bezwzględny – powiedzieć przepraszam starszej pani, która stoi mi na drodze i ani myśli się poruszyć. Dzięki Bogu odsunęła się troszeczkę, tak, że udało mi się przecisnąć – jak to mówię czasami – trąc dupę o dupę. Obserwuję teraz. Jeden przystanek. Drugi. Trzeci. Tłum stojący przy drzwiach ani drgnął. Wysiadła z niego jedna osoba. Reszta oczekuje właściwej chwili. Właściwego i tylko sobie wiadomego momentu – przystanku.

czwartek, 20 października 2011

Anulkowy świat

Serdecznie zapraszamy na bloga naszej nowej koleżanki Anulki Anulkowy świat.
Aniu, witamy Cię w naszym świecie i życzymy wytrwałości :). Bardzo cieszymy się, ze zdobyłaś się na odwagę i zdecydowałaś na założenie bloga.




zdjęcie pochodzi z bloga Ani:).

środa, 19 października 2011

Relacja z wymianki i nie tylko...


Jestem i ja, ostatnio na blogu pojawiał się P. Ja jakoś nie miałam nastroju do pisania, zresztą na sam koniec ciąży przypałętało się jakieś paskudztwo, kicham, dycham i leżę w łóżeczku lecząc się naturalnymi antybiotykami- czosnkiem i cebulą w różnej postaci. Torba już prawie spakowana,. Prawie, bo mam dylemat co jeszcze w nią włożyć i jak spakować, żeby nie wyglądała jak bym wyjeżdżała na kilka miesięcy nie wiadomo gdzie :).
Leżąc w łóżeczku zastanawiam się kiedy nadejdzie ten Wielki Dzień i jak to będzie wyglądało. Przy każdym skurczu i napięciu brzucha zastanawiam się czy to już...
Nie mówiąc o tym jak komicznie się poruszam i jakie akrobacje wyczyniam przewracając się z boku na bok. I ta okropna zgaga...
Ale najważniejsze, nie opuszcza mnie poczucie humoru:).

*****

Jakiś czas temu braliśmy udział u Basi z bloga Swędzą mnie palce w "Wymiance z dzieckiem w tle" .


Przygotowywałam niespodziewajkę dla dwóch panienek:). Olci, która tworzy bransoletki i jest fanką pet shopów, oraz małej Nicolki. Córeczek M. z bloga Tęczowe chwile.








Do nas tez doleciała paczuszka, od Madzi z Mada i szydełko. Jest to część niespodzianki, druga będzie później :). Madziu, bardzo dziękujemy za śliczny kocyk:).






Pozdrawiam M.

II

zdjęcie z sieci

Dzisiaj były tramwajowe zawody… A było tak. Wsiadłem w autobus, który przemyka przez miasto jak strzała. Równolegle do linii tramwajowej. Patrzę a tu mój tramwaj jedzie równo ze mną. To znaczy: ze mną w autobusie. I myślę sobie tak: znowu nie zdążę się na niego przesiąść. A następny za 20 minut. Bo to jest tak: ten autobus i ten tramwaj nie maja wspólnego przystanku. Z resztą wielokrotnie tak bywa. Brawo dla architektów dróg i przestrzeni. Brawo!!! Żeby dostać się na przystanek tramwajowy muszę przejść wielkie skrzyżowanie, a w obliczu dostrzegania podjeżdżającego tramwaju  powoduje to nagminne łamanie przepisów  i przechodzenia na czerwonym świetle. Przechodzenie to mało powiedziane – przebieganie raczej. Ale czego się nie zrobi dla 20 minut zaoszczędzonego czasu, zwłaszcza, gdy pada? Bezcenne. Jednak autobus wyprzedza tramwaj o 2-3 przystanki. Może się uda – myślę. Kolejne skrzyżowania mkniemy na wszystkich zielonych światłach. Jest szansa! Tak sobie dziś pomyślałem, żeby policzyć ile mniej więcej czasu spędzam w komunikacji miejskiej w tygodniu. Wyjdzie tego z 24 godziny – jeden dzień. No może nie cały i zależy kiedy…

Mkniemy. Uwielbiam ten długi przystanek i żeby nie światła niektórzy kierowcy mknęliby ulicą jak żywe torpedy. Żywe bo z ludźmi. Tu akurat nie ma tłoku. Ale w tramwaju będzie. I będę musiał stać. Ja?- dwudziestoparoletni staruszek. Masakra. O tramwajowych pozycjach jeszcze napiszę. Stojących. Siedzących i leżących. Wysiadka. Szybko. A teraz biegiem…czerwone, zielone, pomarańczowe…30 sekund później….zdążyłem!!! Na stojąco jednak ciężko się pisze…

poniedziałek, 17 października 2011

I


zdjęcie z sieci

Istotnie na biletach jest niewiele miejsca na zapiski. Tym bardziej kiedy jeździmy na migawkach i takowych biletów nie kasujemy bo i po co. Gdyby jednak ktoś nie wiedział o czym mowa, gwoli wyjaśnienia – migawka jest językowym produktem rodzimym pochodzenia łódzkiego i oznacza bilet miesięczny. Podobnie jest z krańcówką, której na przykład w Warszawie nie znają - a oznacza to ni mniej ni więcej: pętla autobusowa/tramwajowa. Po tych jakże krótkich wyjaśnieniach przejedziemy do meritum sprawy.

I tak oto moje prawie codzienne podróżowania komunikacją miejską doczekały się – co prawda dojrzewającego we mnie od dawna, ale skrycie ukrywanego w sercu i umyśle – cyklu zapisków biletowych.  Albowiem… podróżowanie nawet najmniejsze stanowi nieodłączną część życia ludzkiego.

Bez wątpienia nie jeżdżę namiętnie. A jednak jeżdżę stąd dotąd i dotamtąd. Jeżdżę ni stąd nie zowąd lub zaplanowanie. Jeżdżę na krótkiej lub długiej trasie. Kilka lub kilkanaście przystanków. Czasem całą trasę. Czasem nowiuteńkim tramwajem a czasem grzechotem, że aż głowa pęka. I tak sobie podróżując zazwyczaj sobie czytam książki, co jednak nie odwraca mojej uwagi od sytuacji tramwajowo – autobusowych. Przyznaję, że podróżowanie, nawet w takim mikrozakresie, jest niezwykle kształcące. Ileż to ciekawych zdarzeń, rozmów, wyzwisk, awarii, kolizji, czekań, spóźnień, przesiadek, pasażerów czystych i tych mniej zadbanych lub cuchnących z własnej lub nie winy czeka na konesera jazdy środkami komunikacji miejskiej? O tym może opowiedzieć tylko świadek tych wydarzeń. A zatem pozwólcie, że podzielę się z wami tę radosną tramwajową twórczością… czcionkę też postanowiłem zaangażować twórczo kolorystycznie jednakże małych ślaczków w tramwaiki nie będę malował…

Wracając do zapisków: dziś powstał ten pierwszy. Jechałem dziś w jedną stronę około 40 minut. Wierzcie mi, że przez ten czas można naprawdę wiele napisać. Dziś jednak poświęciłem część tego cennego czasu na czytanie. To przeraźliwe dla niektórych uzależnienie a dla większości narodu dziwna choroba wymaga długotrwałej terapii a i nie zawsze bywa wyleczalna. Zamierzam jednak chorować na nią do końca życia, o ile wzrok mnie nie zawiedzie….

W zasadzie to na awersie biletu można zapisać góra z jedno, dwa zdania. No może… trzy używając lupy. Tak małe powierzchniowo urządzenie jakim jest bilet poza tym się brudzi, gniecie i po kilku przegrzebaniach ręką w kieszeni płaszcza może nawet na nim nie być widać kasownikowego nadruku. Nie będę zatem ryzykował zapisywania na bilecie. Zabieram kartkę. Mentalnie wyobrażam sobie… że to bilet….

Bilet wystarcza na góra – jeden, dwa przystanki.

XV



powiedz proszę raz jeden powiedz proszę

opisz mi delikatność płatków róż

kolor mi ich na nowo ukarz. czy(?)

o  to chodzi by się człowiek nauczył pragnień swoich słuchać…

rozmaitych wołań serca duszy

spotykać z sensem się istnienia gdy sensu tego w sensie nie ma

kolor; kiedy traci swoją barwę? czy gdy nie ma już nadziei na                                                                                        czerwień i fiolet…

a jaka jest wola Twoja Panie wobec człowieka?



moja róża ma smak cierni bolesnych

alabastrowych smaków kolor

rozwiną się pąki róż na wiosnę! niech nie więdną w zimę!

tylko czy będzie na to siła…?

a może to już pragnień serca umieranie? i to jest koniec. czy aby koniec?                                                                                nadzieja. jest jeszcze nadzieja.






KONIEC 

XIII

przed Bogiem stwórcą wypowiedziane twoje imię
oto brzmi sucho jak gałęzie łamane w zimie
kolorowe pragnienia niczym są w porównaniu z pragnieniem twojego                                                                                        imienia
oprócz imion wypowiadanych tyle
razy w oczekiwaniu na wołania odpowiedź
szepta imię Twoje nieszczęśliwy dramatu tego
kochanek: dlaczego chciało nam się pójść w ślady Konradów?
albowiem taki los (?)

miłość, której nie dasz sensu
a zarazem sens ci ona nadaje –
raz jeden księżniczka zamknięta w wieży –
tylko raz jeden dana szansa w życiu by ją uwolnić
ale rycerz znów stoi w połowie drogi bo brakło… czego? wołania;                                                                                                         URATUJ!


XIV

pragnę wziąć dłoń twoją małą maleńką
oazę ciszy spokoju i ciepła
którą w dłoni zamykam. i mam spokój serca.
o jedno prosisz mnie – tylko bądź
raz jeden nie chcę odebrać nadziei
skoro tylko chcesz – chcę przy Tobie być
a jeśli to w oczach Twoich odnajduję spojrzenie, którego tak długo już                                                                                                  szukam?

może to właśnie jest miłość, gdzie nic nie wydaje się proste
a może to obietnica tak trudna jak życie…
raz jeden otwieram dłoń moją i Ty otwierasz swe serce i życie
teraz tylko potrzeba czasu by się zrównał rytm bicia serc naszych obu
albowiem pragnę dać Ci nie tylko dłoń moją, ale dać serce – jak całe                                                                                                              życie!


piątek, 14 października 2011

nie takie łatwe proboszczowskie życie....





Książka dla tego, kto czytał i nie czytał księżowskiej trylogii Grzegorczyka. Książka dla tych co tęsknią za twardym, szorstkim, ale i pięknym i sprawiedliwym światem wsi. Wreszcie to książka dla tych, którzy w tym jesiennym czasie pragną powąchać kartek pachnących zbożem, kadzidłem i… swojskim bimbrem. Powieść o sprawiedliwości społecznej, uczciwości, szacunku do ludzi i miłości. Powieść o kapłańskim i proboszczowskim wiejskim trudzie. Czyta się ją łatwo i przyjemnie, aczkolwiek wiele fragmentów zasługuje na filozoficzną refleksję i rachunek sumienia…. Oczywiście własnego sumienia.



POST OPUBLIKOWANY PO RAZ 1 NA:
ŚWIAT WEDŁUG KORNIKA  
WSPÓŁTWORZYMY TEN BLOG --- ZOBACZ INNE RECENZJE :) 



XI



pragnę aż do bólu istnienia

odczytywać w tobie i we mnie (- moje i twoje pragnienia)

którymi chce-My podążać: czy chce-My podążać?

odpowiedzi wciąż szukam. szuka-My

razem wspólnie we dwoje wtuleni w ciemność nieokreślonych                                                                            (czy nieokreślonych?) pragnień

spotkaliś-My dziś na ulicy przechodnia. ów człowiek pogrążył nas  w                                                                                                    za-My-śleniu

kiedy zapytał:

a czy mężczyzna i kobieta są w stanie zaspokoić pragnienia serca?



My – pogrążeni w zadumie nad własnym losem trudnym do                                                                                                                   zrozumienia

apatyczni czasem. czasem znów szukający wytchnienia

rozmodleni w porywach nieszczęść w zapomnieniach w serc biciu

to co wczoraj dawało radość dziś już płacz chwil zmienia. albowiem                                                                                            szuka-My. ciągle szuka-My:

aż do głębi sensu pragnień zstąpić pragnie-My…czy na dnie tam uda się                                                                      nam siebie samych odnaleźć?







XII



poprzez miłość do Boga stajesz się mi droga

odnajduję cię na każdym skrawku kartki papieru

kartki zapisanej po obu stronach -----

o szczęście! móc miłować naprawdę szlachetnie

raz tak ukochać życie by tym życiem żyć już wiecznie!

szczerze tak pragnąć szczęścia odkryć tajemnicę

która zawiera sensu miarę i sensu bycie.

a czy odkrycie tajemnicy nie dopełni życia?



można podeptać miłość, można czekać na nią wiecznie (– a ona – jest                                                                                                   tuż obok nas)

a potem całe życie żałować; że się nie było i nie jest w odpowiednim                                                                                          miejscu i czasie

rozum mówi, że nie jest to możliwe, ale serce…zna wydźwięk                                                                                                                pragnień

tylko ono rozumie to bardzo dobrze ( - wsłuchaj się!)

a czy ono znajdzie w nas ten wspólny mianownik dwóch osób już na                                                                                                      zawsze?

wtorek, 4 października 2011


IX



Pragnienie Pragnień nie wzgardza ludzkim pragnieniem

ono je w sobie wypełnia. po wszystkie dni

koncentruje je w sobie. w sobie skupia

osadzając pragnienia serca człowieka w

rozmaitych uczuciach. we właściwym czasie. we właściwych                                                                                                                   miejscach.

sfera ludzkich pragnień promieniuje na poszczególnych moc                                                                                                                 pragnień:

którędy wpada światło wśród ciemnych nocy

a czy światło to ma moc rozproszyć niepokój…?



możliwe, że drogi, którymi podąża człowiek

albo prowadzą do celu kojąc niezłomne dążenia człowieka

rozpraszając mroki ciemności albo też

tylko cel wskazując pytają się o wybór i ukojenia nie dają-----

a czy Nieskończoność, Sens Sensów jest w stanie ukoić pragnienia                                                                                                      człowieka?





X



pragnienie uchwycenia sensu zmaga się we mnie z wolnością wyboru

ono – dostrzegam – mnie przerasta – moją duszę rozum serce: czy                                                                                                                   serce?

Kim Jest ----------

Odwieczne Pragnienie nadające właściwy kierunek ludzkiemu                                                                                                   pragnieniu?

- rozmaite są na powrót wołania ludzi. człowieka. mnie. mnie

spierającego się mnie we mnie samym w moim byciu jakże kruchym                                                                                                                mnie

który dostrzegam ten bolesny ----------

a jakże szlachetny i subtelny rozdźwięk. rozdźwięk:



między wiecznością a przemijalnością mnie samego moich pragnień –                                                                           człowiek przemija

a przecież Od-Wieczne Pra-gnienie nie przemija

raz Będące od Zawsze Trwa i się nie Zmienia

teraz myśli moja ---------- Odwieczne Pragnienie o szczęście zapytaj:

a czy jest to Myśl Odwieczna czy też myśl składana z pytań pokoleń?