wtorek, 25 października 2011
poniedziałek, 24 października 2011
piątek, 21 października 2011
III
Wsiadam. Dziś już po raz wtóry.
Spóźnił się. Tramwaj rzecz jasna. Jak zwykle. Teraz pędzi jak szalony, tak, że
nie zdążysz jeszcze postawić obu szkitek w pojeździe a on już zamyka
pospiesznie drzwi. I rusza. Koniec tej dygresji: miałem napisać o pozycjach
tramwajowych, wcale nie seksualnych aseksualnych postawach pasażerów.
Klasyfikacja przedstawia się
następująco: wyróżniamy; pozycję stojącą (spotykaną u przeszło 50% pasażerów),
siedzącą (około 40 %) oraz leżącą, która dotyczy około 10 % jeżdżącej populacji
ludziów. Ta ostatnia jest chyba najbardziej interesująca i od niej
rozpocznijmy. Zaznaczmy, że w pozycji leżącej spotykamy pasażerów porannych i
późnowieczornych składów tramwajowych. Przyczyny takowej formy podróżowania
znajdują też swoje uzasadnienie praktyczne; w ten oto sposób jeździ lub/i wraca
płci męskiej lud pracujący albo/i pijący obu płci. O ile ci pierwsi znajdują w moich oczach usprawiedliwienie
gdyż : albo ich poranne podróże są
substytutem jeszcze nie dospanej nocy lub też potwornego popracowniczego zmęczenia,
o tyle polegiwanie w trybie alkoholowego upojenia czy takowego nadużycia -
budzi słuszną odrazę. Tym bardziej, że ilość zajmowanych w tym przypadku miejsc
przeznaczonych na leżankę nie ograniczają się do maksymalnie dwóch/osobę, ale
wymagają dodatkowych dwóch miejsc z przodu i z tyłu, gdzie zazwyczaj niekt nie
siada, nie chcąc tym samym przesiąknąć tym cudownym zapachem alkoholu innych
mniej idących w parze zapaszków. Smrodków. W ostateczności też nikt nie chce
wrócić do domu o chwiejnych nogach
- z powodu panującego stężenia
promili w powietrzu wokół drzemiących alkoholowych quasi-degustatorów win za
pińć złotych.
Teraz szybko przesiadka. Tylko
zielone, pasy chodnik i już. Wbijam się w rozwścieczony tłum kotłujący się
przed drzwiami pojazdu. Wchodzę, a raczej wbijam się do autobusu. Kierowca
zamyka drzwi. Rusza. Stoję tuż przy drzwiach, które i tak za moment się
otworzą.
Natenczas będzie złośliwa
dygresja numer dwa. Sytuacja tego wymaga. Patrząc na ludzi, uświadamiam sobie
jedno z tych pytań klasy: to be or not be: które brzmi w tejże wersji: z jakich
to niezwykłych pobudek ci wszyscy ludzie stoją przy samych drzwiach, podczas
gdy wnętrze autobusu jest puste?
Tłoczą się jak sardynki,
paprykarz w puszcze, gdy wewnątrz hula miło wiatr. Nie wszyscy przecież
wysiadają na najbliższym przystanku, nie wszyscy wbiegli tutaj w locie, a tuż
za nimi zamknęły się drzwi. Tym bardziej nerwowo przeciskam się tam, gdzie
wolne miejsce, miażdżąc i łamiąc pewnie po drodze czubki damskich i męskich
butów oraz boleśnie nagniatając palce. Innej możliwości nie ma. Masakra. W
dodatki ani drgnie – wszyscy znieruchomieli w muzealnych pozach trzymając się
poręczy i pilnując własnego autobusowego 0,99 metrów
kwadratowych autobusowej podłogi wykupionej za cenę
biletu lub najmu migawki. Niestety musze być bezwzględny – powiedzieć
przepraszam starszej pani, która stoi mi na drodze i ani myśli się poruszyć.
Dzięki Bogu odsunęła się troszeczkę, tak, że udało mi się przecisnąć – jak to
mówię czasami – trąc dupę o dupę. Obserwuję teraz. Jeden przystanek. Drugi.
Trzeci. Tłum stojący przy drzwiach ani drgnął. Wysiadła z niego jedna osoba.
Reszta oczekuje właściwej chwili. Właściwego i tylko sobie wiadomego momentu –
przystanku.
czwartek, 20 października 2011
środa, 19 października 2011
Relacja z wymianki i nie tylko...
Jestem i ja, ostatnio na blogu pojawiał się P. Ja jakoś nie miałam nastroju do pisania, zresztą na sam koniec ciąży przypałętało się jakieś paskudztwo, kicham, dycham i leżę w łóżeczku lecząc się naturalnymi antybiotykami- czosnkiem i cebulą w różnej postaci. Torba już prawie spakowana,. Prawie, bo mam dylemat co jeszcze w nią włożyć i jak spakować, żeby nie wyglądała jak bym wyjeżdżała na kilka miesięcy nie wiadomo gdzie :).
Leżąc w łóżeczku zastanawiam się kiedy nadejdzie ten Wielki Dzień i jak to będzie wyglądało. Przy każdym skurczu i napięciu brzucha zastanawiam się czy to już...
Nie mówiąc o tym jak komicznie się poruszam i jakie akrobacje wyczyniam przewracając się z boku na bok. I ta okropna zgaga...
Ale najważniejsze, nie opuszcza mnie poczucie humoru:).
*****
Jakiś czas temu braliśmy udział u Basi z bloga Swędzą mnie palce w "Wymiance z dzieckiem w tle" .
Przygotowywałam niespodziewajkę dla dwóch panienek:). Olci, która tworzy bransoletki i jest fanką pet shopów, oraz małej Nicolki. Córeczek M. z bloga Tęczowe chwile.
Do nas tez doleciała paczuszka, od Madzi z Mada i szydełko. Jest to część niespodzianki, druga będzie później :). Madziu, bardzo dziękujemy za śliczny kocyk:).
Pozdrawiam M.
II
zdjęcie z sieci
Dzisiaj były tramwajowe zawody… A
było tak. Wsiadłem w autobus, który przemyka przez miasto jak strzała.
Równolegle do linii tramwajowej. Patrzę a tu mój tramwaj jedzie równo ze mną.
To znaczy: ze mną w autobusie. I myślę sobie tak: znowu nie zdążę się na niego
przesiąść. A następny za 20 minut. Bo to jest tak: ten autobus i ten tramwaj
nie maja wspólnego przystanku. Z resztą wielokrotnie tak bywa. Brawo dla
architektów dróg i przestrzeni. Brawo!!! Żeby dostać się na przystanek
tramwajowy muszę przejść wielkie skrzyżowanie, a w obliczu dostrzegania
podjeżdżającego tramwaju powoduje to
nagminne łamanie przepisów i
przechodzenia na czerwonym świetle. Przechodzenie to mało powiedziane –
przebieganie raczej. Ale czego się nie zrobi dla 20 minut zaoszczędzonego
czasu, zwłaszcza, gdy pada? Bezcenne. Jednak autobus wyprzedza tramwaj o 2-3
przystanki. Może się uda – myślę. Kolejne skrzyżowania mkniemy na wszystkich
zielonych światłach. Jest szansa! Tak sobie dziś pomyślałem, żeby policzyć ile
mniej więcej czasu spędzam w komunikacji miejskiej w tygodniu. Wyjdzie tego z
24 godziny – jeden dzień. No może nie cały i zależy kiedy…
Mkniemy. Uwielbiam ten długi przystanek
i żeby nie światła niektórzy kierowcy mknęliby ulicą jak żywe torpedy. Żywe bo
z ludźmi. Tu akurat nie ma tłoku. Ale w tramwaju będzie. I będę musiał stać.
Ja?- dwudziestoparoletni staruszek. Masakra. O tramwajowych pozycjach jeszcze
napiszę. Stojących. Siedzących i leżących. Wysiadka. Szybko. A teraz
biegiem…czerwone, zielone, pomarańczowe…30 sekund później….zdążyłem!!! Na
stojąco jednak ciężko się pisze…
poniedziałek, 17 października 2011
I
zdjęcie z sieci
Istotnie na biletach jest
niewiele miejsca na zapiski. Tym bardziej kiedy jeździmy na migawkach i
takowych biletów nie kasujemy bo i po co. Gdyby jednak ktoś nie wiedział o czym
mowa, gwoli wyjaśnienia – migawka jest językowym produktem rodzimym pochodzenia
łódzkiego i oznacza bilet miesięczny. Podobnie jest z krańcówką, której na
przykład w Warszawie nie znają - a oznacza to ni mniej ni więcej: pętla
autobusowa/tramwajowa. Po tych jakże krótkich wyjaśnieniach przejedziemy do
meritum sprawy.
I tak oto moje prawie codzienne
podróżowania komunikacją miejską doczekały się – co prawda dojrzewającego we
mnie od dawna, ale skrycie ukrywanego w sercu i umyśle – cyklu zapisków
biletowych. Albowiem… podróżowanie nawet
najmniejsze stanowi nieodłączną część życia ludzkiego.
Bez wątpienia nie jeżdżę
namiętnie. A jednak jeżdżę stąd dotąd i dotamtąd. Jeżdżę ni stąd nie zowąd lub
zaplanowanie. Jeżdżę na krótkiej lub długiej trasie. Kilka lub kilkanaście
przystanków. Czasem całą trasę. Czasem nowiuteńkim tramwajem a czasem
grzechotem, że aż głowa pęka. I tak sobie podróżując zazwyczaj sobie czytam
książki, co jednak nie odwraca mojej uwagi od sytuacji tramwajowo –
autobusowych. Przyznaję, że podróżowanie, nawet w takim mikrozakresie, jest
niezwykle kształcące. Ileż to ciekawych zdarzeń, rozmów, wyzwisk, awarii,
kolizji, czekań, spóźnień, przesiadek, pasażerów czystych i tych mniej
zadbanych lub cuchnących z własnej lub nie winy czeka na konesera jazdy
środkami komunikacji miejskiej? O tym może opowiedzieć tylko świadek tych
wydarzeń. A zatem pozwólcie, że podzielę się z wami tę radosną tramwajową
twórczością… czcionkę też postanowiłem zaangażować twórczo kolorystycznie
jednakże małych ślaczków w tramwaiki nie będę malował…
Wracając do zapisków: dziś
powstał ten pierwszy. Jechałem dziś w jedną stronę około 40 minut. Wierzcie mi,
że przez ten czas można naprawdę wiele napisać. Dziś jednak poświęciłem część
tego cennego czasu na czytanie. To przeraźliwe dla niektórych uzależnienie a
dla większości narodu dziwna choroba wymaga długotrwałej terapii a i nie zawsze
bywa wyleczalna. Zamierzam jednak chorować na nią do końca życia, o ile wzrok
mnie nie zawiedzie….
W zasadzie to na awersie biletu
można zapisać góra z jedno, dwa zdania. No może… trzy używając lupy. Tak małe
powierzchniowo urządzenie jakim jest bilet poza tym się brudzi, gniecie i po
kilku przegrzebaniach ręką w kieszeni płaszcza może nawet na nim nie być widać
kasownikowego nadruku. Nie będę zatem ryzykował zapisywania na bilecie. Zabieram
kartkę. Mentalnie wyobrażam sobie… że to bilet….
Bilet wystarcza na góra – jeden,
dwa przystanki.
XV
powiedz proszę raz
jeden powiedz proszę
opisz mi delikatność
płatków róż
kolor mi ich na nowo
ukarz. czy(?)
o to chodzi by się człowiek nauczył pragnień
swoich słuchać…
rozmaitych wołań
serca duszy
spotykać z sensem się
istnienia gdy sensu tego w sensie nie ma
kolor; kiedy traci
swoją barwę? czy gdy nie ma już nadziei na czerwień i fiolet…
a jaka jest wola
Twoja Panie wobec człowieka?
moja róża ma smak cierni
bolesnych
alabastrowych smaków
kolor
rozwiną się pąki róż
na wiosnę! niech nie więdną w zimę!
tylko czy będzie na
to siła…?
a może to już pragnień serca umieranie? i to jest koniec. czy aby
koniec? nadzieja. jest jeszcze nadzieja.
KONIEC
XIII
przed Bogiem stwórcą
wypowiedziane twoje imię
oto brzmi sucho jak
gałęzie łamane w zimie
kolorowe pragnienia
niczym są w porównaniu z pragnieniem twojego imienia
oprócz imion
wypowiadanych tyle
razy w oczekiwaniu na
wołania odpowiedź
szepta imię Twoje
nieszczęśliwy dramatu tego
kochanek: dlaczego
chciało nam się pójść w ślady Konradów?
albowiem taki los (?)
miłość, której nie dasz
sensu
a zarazem sens ci ona
nadaje –
raz jeden księżniczka
zamknięta w wieży –
tylko raz jeden dana
szansa w życiu by ją uwolnić
ale rycerz znów stoi
w połowie drogi bo brakło… czego? wołania; URATUJ!
XIV
pragnę wziąć dłoń
twoją małą maleńką
oazę ciszy spokoju i
ciepła
którą w dłoni
zamykam. i mam spokój serca.
o jedno prosisz mnie
– tylko bądź
raz jeden nie chcę
odebrać nadziei
skoro tylko chcesz –
chcę przy Tobie być
a jeśli to w oczach Twoich odnajduję spojrzenie, którego tak długo już szukam?
może to właśnie jest miłość, gdzie nic nie wydaje się proste
a może to obietnica tak trudna jak życie…
raz jeden otwieram dłoń moją i Ty otwierasz swe serce i życie
teraz tylko potrzeba czasu by się zrównał rytm bicia serc naszych obu
albowiem pragnę dać Ci nie tylko dłoń moją, ale dać serce – jak całe życie!
piątek, 14 października 2011
nie takie łatwe proboszczowskie życie....
Książka dla tego, kto czytał i nie czytał księżowskiej trylogii Grzegorczyka. Książka dla tych co tęsknią za twardym, szorstkim, ale i pięknym i sprawiedliwym światem wsi. Wreszcie to książka dla tych, którzy w tym jesiennym czasie pragną powąchać kartek pachnących zbożem, kadzidłem i… swojskim bimbrem. Powieść o sprawiedliwości społecznej, uczciwości, szacunku do ludzi i miłości. Powieść o kapłańskim i proboszczowskim wiejskim trudzie. Czyta się ją łatwo i przyjemnie, aczkolwiek wiele fragmentów zasługuje na filozoficzną refleksję i rachunek sumienia…. Oczywiście własnego sumienia.
POST OPUBLIKOWANY PO RAZ 1 NA:
ŚWIAT WEDŁUG KORNIKA
WSPÓŁTWORZYMY TEN BLOG --- ZOBACZ INNE RECENZJE :)
XI
pragnę aż do bólu
istnienia
odczytywać w tobie i
we mnie (- moje i twoje pragnienia)
którymi chce-My
podążać: czy chce-My podążać?
odpowiedzi wciąż
szukam. szuka-My
razem wspólnie we
dwoje wtuleni w ciemność nieokreślonych (czy
nieokreślonych?) pragnień
spotkaliś-My dziś na
ulicy przechodnia. ów człowiek pogrążył nas
w za-My-śleniu
kiedy zapytał:
a czy mężczyzna i kobieta są w stanie zaspokoić pragnienia serca?
My – pogrążeni w
zadumie nad własnym losem trudnym do zrozumienia
apatyczni czasem.
czasem znów szukający wytchnienia
rozmodleni w porywach
nieszczęść w zapomnieniach w serc biciu
to co wczoraj dawało radość dziś już płacz chwil zmienia. albowiem szuka-My. ciągle szuka-My:
aż do głębi sensu pragnień zstąpić pragnie-My…czy na dnie tam uda się nam siebie samych odnaleźć?
XII
poprzez miłość do
Boga stajesz się mi droga
odnajduję cię na
każdym skrawku kartki papieru
kartki zapisanej po
obu stronach -----
o szczęście! móc
miłować naprawdę szlachetnie
raz tak ukochać życie
by tym życiem żyć już wiecznie!
szczerze tak pragnąć
szczęścia odkryć tajemnicę
która zawiera sensu
miarę i sensu bycie.
a czy odkrycie
tajemnicy nie dopełni życia?
można podeptać
miłość, można czekać na nią wiecznie (– a ona – jest tuż obok nas)
a potem całe życie
żałować; że się nie było i nie jest w odpowiednim miejscu i czasie
rozum mówi, że nie
jest to możliwe, ale serce…zna wydźwięk pragnień
tylko ono rozumie to
bardzo dobrze ( - wsłuchaj się!)
a czy ono znajdzie w
nas ten wspólny mianownik dwóch osób już na zawsze?
wtorek, 4 października 2011
IX
Pragnienie Pragnień
nie wzgardza ludzkim pragnieniem
ono je w sobie
wypełnia. po wszystkie dni
koncentruje je w
sobie. w sobie skupia
osadzając pragnienia
serca człowieka w
rozmaitych uczuciach.
we właściwym czasie. we właściwych miejscach.
sfera ludzkich
pragnień promieniuje na poszczególnych moc pragnień:
którędy wpada światło
wśród ciemnych nocy
a czy światło to ma
moc rozproszyć niepokój…?
możliwe, że drogi,
którymi podąża człowiek
albo prowadzą do celu
kojąc niezłomne dążenia człowieka
rozpraszając mroki
ciemności albo też
tylko cel wskazując
pytają się o wybór i ukojenia nie dają-----
a czy Nieskończoność,
Sens Sensów jest w stanie ukoić pragnienia człowieka?
X
pragnienie uchwycenia
sensu zmaga się we mnie z wolnością wyboru
ono – dostrzegam –
mnie przerasta – moją duszę rozum serce: czy serce?
Kim Jest ----------
Odwieczne Pragnienie
nadające właściwy kierunek ludzkiemu pragnieniu?
- rozmaite są na
powrót wołania ludzi. człowieka. mnie. mnie
spierającego się mnie
we mnie samym w moim byciu jakże kruchym mnie
który dostrzegam ten
bolesny ----------
a jakże szlachetny i
subtelny rozdźwięk. rozdźwięk:
między wiecznością a
przemijalnością mnie samego moich pragnień – człowiek przemija
a przecież Od-Wieczne
Pra-gnienie nie przemija
raz Będące od Zawsze
Trwa i się nie Zmienia
teraz myśli moja
---------- Odwieczne Pragnienie o szczęście zapytaj:
a czy jest to Myśl
Odwieczna czy też myśl składana z pytań pokoleń?
Subskrybuj:
Posty (Atom)