III
przechodzę raz
jeszcze tym parkiem
omijam proste szare
zmęczone ulice
krętą zieloną wolę
iść ścieżką lasu
osnutą w ich
tajemnice. (niech płyną na wietrze -)
rzucając podnoszę
liście na nowo
sens ich istnienia
pozwalam choć na moment zatrzymać
kwiat powoli omdlewa
bez wody stając się tylko wspomnieniem
aktor wczoraj zgubił
swe teksty (nie są to monologi)
męczy ta droga
okropnie gdy się idzie tak sobie samotnie
aleja ta musi być dla
nich ze snów
rozczytywać w nich
niepokój i sens tej drogi
tłum liści (- tłum
ludzi) wśród drzew i te dwa kwiaty (- oni)
akapit niżej może być
tylko już cisza - bezkresna pustka otwartej dłoni
IV
przypatrzeć się
kropli szczęścia - wielkiej tajemnicy
oprócz Sensu Sensów
odkryć głębię przyczyn
katharsis przeżyć jak
w greckim dramacie
odnaleźć szczęście -
serce szczęścia szuka
rozminąć (-
nie-rozminąć) życia z powołaniem
stojąc czekać? czy
być tylko szczęścia milczącym pytaniem?
ktoś milknie - może
nikt nie pytał
(a to tylko cisza)
szczęście - wielka tajemnica życia
modlitwa o szczęście
wznosi się do Boga
a cała prosta jasna
wzniosła sercu droga
roztrzepana w
pragnień aktach w słowach
tupie westchnieniami
- pragnie znać odpowiedź
a czego pragniesz;
pyta Bóg człowieka, czy pyta człowiek Boga?
Ależ melancholijny wpis...piękny wiersz!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdziękuję za przemiły wpis :)
OdpowiedzUsuńbędzie chyba jeszcze bardziej melancholijnie i metefizycznie...
P
pS. pozdrawiam Cię Olu i zachęcam do czytania, jeśli masz ochotę :)