piątek, 23 września 2011


III



przechodzę raz jeszcze tym parkiem

omijam proste szare zmęczone ulice

krętą zieloną wolę iść ścieżką lasu

osnutą w ich tajemnice. (niech płyną na wietrze -)

rzucając podnoszę liście na nowo

sens ich istnienia pozwalam choć na moment zatrzymać

kwiat powoli omdlewa bez wody stając się tylko wspomnieniem

aktor wczoraj zgubił swe teksty (nie są to monologi)



męczy ta droga okropnie gdy się idzie tak sobie samotnie

aleja ta musi być dla nich ze snów

rozczytywać w nich niepokój i sens tej drogi

tłum liści (- tłum ludzi) wśród drzew i te dwa kwiaty (- oni)

akapit niżej może być tylko już cisza - bezkresna pustka otwartej dłoni



IV



przypatrzeć się kropli szczęścia - wielkiej tajemnicy

oprócz Sensu Sensów odkryć głębię przyczyn

katharsis przeżyć jak w greckim dramacie

odnaleźć szczęście - serce szczęścia szuka

rozminąć (- nie-rozminąć) życia z powołaniem

stojąc czekać? czy być tylko szczęścia milczącym pytaniem?

ktoś milknie - może nikt nie pytał

(a to tylko cisza) szczęście - wielka tajemnica życia



modlitwa o szczęście wznosi się do Boga

a cała prosta jasna wzniosła sercu droga

roztrzepana w pragnień aktach w słowach

tupie westchnieniami - pragnie znać odpowiedź

a czego pragniesz; pyta Bóg człowieka, czy pyta człowiek Boga?



2 komentarze:

  1. Ależ melancholijny wpis...piękny wiersz!pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za przemiły wpis :)
    będzie chyba jeszcze bardziej melancholijnie i metefizycznie...
    P
    pS. pozdrawiam Cię Olu i zachęcam do czytania, jeśli masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń