To nie koniec naszych - chciałoby się rzec - quasiarcheologicznych znalezisk. Z komóreczki wykopaliśmy jeszcze lampy. Niestety obydwie są bez szklanych kloszy. Jedna z nich to stara lampa naftowa. Druga to też lampa naftowa - tak zwana "wozówka". O ile w tej pierwszej brakuje tylko klosza (jest knot i mechanizm regulacji płomienia działa), o tyle w "wozówce" zainstalowano element elektryczny usuwając z niego mechanizm, do którego zakładało się knot. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że żarówka się świeci....?
Tak sobie jednak pomyśleliśmy, że chętnie odstąpimy komuś te dwie "przecudnej urody" lampy :) (za niewielką ofiarę :) + koszty przesyłu :))
Jakie smaki pokazujesz w poprzednim poście:) niezłe skarby znajdujecie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńdziekuje za przemiłe słowa
taka lampa naftowa kojarzy mi sie z moja Babcią
bo pamietam czasy, gdy jeżdziłam do Babci i wieczorami siedzieliśmy właśnie przy świetle lampy naftowej
nawet myślałam o tym, by sie za taka lampa obejrzeć
pozdrawiam serdecznie
życzę szczęścia w losowaniu
Ula :)