niedziela, 6 marca 2011

Po litewsku: kaziuko mugė


I stało się! Prawie punktualnie o dziewiątej, po miesiącu przygotowań miał miejsce nasz debiut. J. z blogu  moje powstawanie i my stanęliśmy pełni obaw z naszymi ręcznymi robótkami… Nie ukrywamy, że przeszywał nas dreszczyk emocji, czy aby nasze wytworki znajdą uznanie u oglądających i kupujących…





 Pomimo przewidywanych przez meteorologów deszczów i śnieżyc na wczorajszych Zgierskich Kaziukach dopisywała nam pogoda. Początkowo, nieśmiało przyświecało nawet ranną porą słoneczko. Niestety rozrabiał trochę wiatr, który zdmuchiwał z różnych stoisk prace… w tym także z naszego… narozrabiał i to porządnie…


 
...dlatego trzymamy stojak z kolczykami J.


Oprócz gości z Wilna, którzy zawsze przywożą ze sobą ręcznie robione palemki oraz przepyszne zbożowe (chleb na miodzie i inne) i mięsne smakołyki, nie zabrakło także zupełnie „nierękodzielnego dzieła” – choć zamysłem organizatorów było jak co roku ustrzeżenie się przed tego rodzaju stoiskami. Dla zmarzluszków nie zabrakło też rozgrzewających miodowych nalewek i ciemnego piwa. 





Było wcale nie najgorzej. Co prawda, przy naszym szklano-decoupage’wym  i kolczykowym stoisku nie kręciły się tłumy, jak to miało miejsce przy wileńskich stołach, to jednak co chwilę ktoś podchodził i oglądał nasze prace. Najbardziej cieszyły nas rozmowy z ludźmi i pytania o techniki wytwarzania takich rzeczy…






Mamy wrażenie, że wiele osób niedowierzało, że mają do czynienia z prawdziwym rękodziełem. Być może jest to związane z dużą ilością chińszczyzny, która zalewa nasze sklepy. Bardzo miłe były jednak głosy osób, które stykały się już wcześniej z wyrobami ręcznej roboty i doceniały ogrom pracy włożonych w produkty prezentowane na stoisku. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich, którzy odwiedzili nasz mały kramik i zapraszamy ponownie …a tym, którzy coś-niecoś zakupili; dziękujemy z całego serca i mamy nadzieję, że będą zadowoleni z dokonanych zakupów.




  


Cieszymy się niezmiernie z wczorajszego doświadczenia i spotkania z ludźmi.

J. dziękujemy za transporcik i wszelkie rady i wytrwałe zmaganie się z wietrzną pogodą i zmarzniętymi łapkami.